poniedziałek, 5 września 2011

Bieszczady, miłość od pierwszego wejrzenia i naleśnik gigant

Oto i jestem, wróciłam wypoczęta i pełna sił :) Nie pożarł mnie bieszczadzki wilk, nie zaatakował niedźwiedź, nie trafiłam nawet na żmiję (z czego bardzo się cieszę bo panicznie się boję stworzeń które nie mają nóg ani futerka, no może z wyjątkiem ryb).
Zdarzyło się coś, czego się nie spodziewałam i to mi, osobie która cale  życie twierdziła, że gór nie znosi ale i na mnie podziałała magia Bieszczad i zakochałam się... zakochałam się w tych pięknych górach, przełęczach, połoninach, najchętniej zostałabym tam na zawsze, otworzyła małą knajpkę i gotowała dla strudzonych wędrowców wracających ze szlaków. Bieszczady nie przytłaczają swoim ogromem tak jak Tatry, są dużo bardziej "łagodne", mniej zatłoczone i chociaż tak naprawdę coraz mniej zostaje z tej dzikości Bieszczadów 1000 razy bardziej wole je od Tatr, a Wetlinę od Zakopanego. Wprawdzie niewiele jeszcze widziałam, zdążyliśmy tylko "zaliczyć" schronisko chatka Puchatka, przełęcz Orłowicza, Wielką i Małą Rawkę i Krzemieniec, ale wiem na pewno, że wrócę tam, żeby wieść na Tarnicę, na którą niestety nie starczyło nam czasu.
Zaczęłam marzyć o małym drewnianym domku z widokiem na góry.I wiecie co? Cieszę się, że Mój Mężczyzna (pomimo moich oporów) zaciągnął mnie w Bieszczady

Ale ponieważ to blog o gotowaniu napiszę jeszcze kilka słów o Chatce Wędrowca karczmie dla strudzonych bieszczadników. Wiele czytałam o niej na bieszczadzkich forach i za wszelką cenę postanowiłam spróbować słynnego naleśnika giganta. wyobraźcie sobie ogromny, złocisty, chrupiący racuch racuch z jagodami, truskawkami, jabłkami, twarogiem lub jogurtem... Czy może być coś lepszego po całym dniu spędzonym w górach? Oświadczam, że nie!! To z całą pewnością najlepszy naleśniko-racuch jaki jadłam,. Jeśli będziecie w Bieszczadach polecam. Tylko jedna uwaga - jest naprawdę ogromny!!!








no i ten wspaniały naleśnik (zdjęcie pochodzi ze strony http://chatawedrowca.pl/)



8 komentarzy:

  1. ukochane Bieszczady...w tym roku po raz pierwszy od wielu lat tam nie pojechałam (bo urodziłam dzidzi)...ale za rok znów tam powrócę...

    Połonin czar ma taką moc,
    Że gdy je ujrzysz pierwszy raz,
    Wrócić chcesz znów za rok,
    Z poranną rosą czekać dnia...

    OdpowiedzUsuń
  2. annaz po pierwsze i najważniejsze gratuluję dzidzi :)
    po drugie nie wierzyłam w tą moc, ale przekonałam się na własnej skórze:)

    OdpowiedzUsuń
  3. widoki super! A Twój opis zachęca do wyprawy w Bieszczady:)

    OdpowiedzUsuń
  4. wikuka jak już wygram w totka i postawię tam domek - serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekne widoki i jakie tam musi być wspaniałe powietrze :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. evita0007 widoki naprawdę wspaniałw. Tak jak pisałam, zakochałam sie ...

    OdpowiedzUsuń
  7. O! Bratnia dusza! Też mi się marzy uciec w Bieszczady. W kolekturze już wiedzą, że kupon na chatkę w Bieszczadach jest:) Byłam kilka razy o różnych porach roku ... zaczynałam od Cisnej ... no i zakochałam się!
    Życzę Ci spełnienia marzeń ... życzę wygranej w totka na domek ...... ech, Bieszczady!

    OdpowiedzUsuń
  8. My mieszkaliśmy w Strzebowiskach koło Cisnej, ten wschód słońca to widok z naszego domku, mam nadzieję, że jeszcze nie raz będzie mi dane zobaczyć go nad Bieszczadami :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za komentarz