poniedziałek, 26 listopada 2012

totalna porażka... chociaż może nie do końca

Zdarzają Wam się dni kiedy kompletnie nic Wam nie wychodzi? Ja miałam taki dzień w zeszły czwartek...
Ale zacznijmy od początku. Swego rodzaju tradycją stało się, że kiedy ktoś w mojej rodzinie obchodzi jakieś święto piekę dla niego tort. Tym razem były to urodziny mojej ulubionej szwagierki Karoliny. Wybór padł na Red Velvet i miał to być swego rodzaju eksperyment, bo jeszcze nigdy nie piekłam tego ciasta, zaopatrzyłam się więc w czerwony barwnik do ciasta, znalazłam przepis i przystąpiłam do dzieła. ciasto wyszło czerwone i mega czekoladowe - czyli takie jak powinno być, przynajmniej do momentu włożenie go do piekarnika, bo kiedy włożyłam je do piekarnika, wzięłam się za pisanie poprzedniego posta (tego w którym pochwaliłam się, że umiem piec), no i los okazał się przewrotny, bo ciasto nie wyszło ani velvet, ani tym bardziej red (pewnie dodałam za dużo kakao, bo wyszło po prostu brązowe). Fakt, że nie wyszło czerwone jakoś przebolałam, prawdziwa katastrofa nadeszła potem, podczas krojenia, górna warstwa ciasta zupełnie się rozpadła. Ale jeśli są urodziny - musi byś i tort, przeszukałam lodówkę i znalazłam składniki na biszkopt i stwierdziłam, że zaszaleję. Chyba wyszło nawet lepiej niż w założeniu

potrzebne składniki: (ilość składników na jeden dość gruby blat tortu, jeśli chcecie zrobić wyższe ciasto składniki trzeba podwoić)

na blat red velvet:
150g cukru,
125 g masła,
2 jajka,
1 cukier waniliowy,
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
0,5 łyżeczki sody,
2 łyżki kakao,]
125 ml jogurtu naturalnego,
szczypta soli,
1/4 łyżeczki barwnika wproszku.

na czerwony biszkopt:

składniki i przepis znajdziecie TUTAJ , z tym że do ciasta dodajemy około 1/4 łyżeczki różowego barwnika.
różowy biszkopt dzielimy na pół.

do przełożenia:

1 kg waniliowego serka w wiaderku,
400 ml śmietany 30%,
125 g cukru,
1 słoik dżemu z owoców leśnych,
200 g malin (miałam mrożone),
1 kieliszek malinówki,
50 g mlacznej czekolady (dość drobno posiekanej)
4 łyżki żelatyny rozpuszczone w 0,5 szklanki wody.

Miękkie masło ucieramy z cukrem, cukrem waniliowym i jajkami.

W drugiej misce łączymy sypkie składniki, które następnie dodajemy do masy maślano-jajecznej, na końcu dodajemy jogurt i barwnik.

Tortownicę (ja piekłam w takiej o średnicy 22 cm) wytłuszczamy i wysypujemy bułką tartą, następnie wylewamy do niej ciasto p pieczemy do suchego patyczka w temperaturze 170 stopni

Serek miksujemy z cukrem, następnie dodajemy 3/4 żelatyny i mieszamy, a na końcu dodajemy ubitą śmietanę i ponownie delikatnie mieszamy.

Maliny miksujemy z malinówką, dodajemy żelatynę i mieszamy.

Pierwszą część biszkoptu smarujemy dżemem, następnie masą serową, na masie serowej układamy 1/2 galaretki malinowej, całość posypujemy kawałkami czekolady, przykrywamy blatem czekoladowym i powtarzamy czynności a następnie przykrywamy różowym blatem. wierzch i boli tortu smarujemy masą serową, ja dodatkowo brzego oblepiłam biszkoptami. Całość ozdobiłam różyczkami z opłatka.

Zdjęcie w przekroju wyszło paskudne, ale tort był naprawdę niezły :)






8 komentarzy:

  1. Zdjecie jest w porzadku, tylko przekroj sie nie udal ;-) Wiesz co? Wyglada przeapetycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety, bo jak przekroić ciasto, żeby przekrój wyszedł nienaruszony i żeby warstwy się nie wymieszały? :(

      Usuń
  2. U mnie z tortami jest dużo gorzej niż u Ciebie. Twój prezentuje się całkiem fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kochana widziałam Twoje torty i są naprawdę piękne :)

      Usuń
  3. Najlepszym zdarzają się wpadki - grunt to umieć sobie z nimi radzić. Tobie udało się świetnie! Śliczny tort :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, w pierwszej chwili miałam zamiar wyrzucić ciasto i dać sobie spokój :P

      Usuń

dziękuję za komentarz